niedziela, 6 kwietnia 2014

Dyplomowani rodzice, czyli podsumowanie szkoły rodzenia - cz. 2

Część pierwsza podsumowania -> tutaj

Gul, gul, gul...

Dokładnie tyle zapamiętałam z zajęć z doradcą laktacyjnym. Pani ilustrowała nam dźwiękowo sposób pobierania pokarmu przez dziecko i w mojej głowie zrobiło się z tego jedno wielkie gulganie :) Tak po prawdzie podano mnóstwo praktycznych wskazówek, co zrobić, żeby skutecznie wystartować z karmieniem piersią i dlaczego warto. Spisałam wszystkie porady na różne problemy typu nawał pokarmu, czy nienajadanie się dziecka. Jednak zauważyłam, że słuchałam tego wszystkiego z o wiele mniejszą uwagą. Miałam poczucie, że tej wiedzy jest taki ogrom, że i tak nie ogarnę. Podobnie reagowałam czytając książkę "Język niemowląt", gdzie autorka zestawiała problemy z rozwiązaniami. W obu przypadkach zagadnienia te wydawały mi się dość odległe, ponieważ dotyczą jeszcze nienarodzonego dziecka. A dopóki sama nie poznam maluszka, nie dowiem się, z jakimi trudnościami będę miała do czynienia. I chyba stąd wynikało nieznaczne wycofanie mojego zaangażowania przy tych tematach. 

Nie znaczy to jednak wcale, że nie poczyniłam skrupulatnych notatek. Mianowicie drukowanymi literami zanotowałam uwagę, która wydała mi się godna zapamiętania i przypominania sobie w każdej kryzysowej chwili: "dziecko też się uczy" (a nie tylko matka). A więc apel o cierpliwość i prawo do błędu, nie tylko dla mnie. Druga istotna kwestia to "niezbędnik matki karmiącej piersią": 1.wygodne siedzisko, 2.podnóżek, 3.poducha do karmienia, 4.woda!! (podobno strasznie suszy). I jeszcze hasło ku pokrzepieniu serc, a raczej żołądków: "nie święte dzieci karmią" - co dla mnie, umiarkowanego łasucha, stanowi rozgrzeszenie z różnych dietetycznych grzeszków :).

Zuzia, lalka nieduża... ale jaka rozwrzeszczana! 

W programie zajęć były jeszcze tematy dotyczące pielęgnacji kobiety w połogu i obsługi noworodka (trening na lalkach), wsparcia ze strony ojca w tym niełatwym okresie, szczepień, zasad bezpieczeństwa w domu i wiele innych, które zrodziły się w toku burzliwych rozmów. Nie będę o nich już jednak szczegółowo pisać (choć gdyby ktoś chciał, mam notatki oraz materiały edukacyjne ze szkoły) z powodu, o którym wspomniałam przy okazji laktacji - są to tematy już dalsze, do których mam większy dystans, bo moje radzenie sobie z nimi będzie ściśle związane z charakterkiem mojego synka. Tematy okołoporodowe zaś są związane głównie ze mną i moim przygotowaniem psychicznym i fizycznym, a więc takim, na które mam bezpośredni wpływ - stąd angażują mnie na chwilę obecną dużo bardziej. 


Nie mogę jednak przemilczeć obecności pewnego gadżetu - symulatora niemowlęcia. Niby tylko lalka, ale jak wydała głos, to zaczęłam się nerwowo rozglądać, czy aby nasza sala nie graniczy przypadkiem z odziałem noworodkowym! I czegóż się dowiedziałam przy tej okazji? Że jeżeli denerwował mnie [<- eufemizm] płacz takiej lali, to mogę być pewna, że płacz mojego dziecka będzie dla mnie jeszcze bardziej drażniący. Aaaaaaaa ratunku!!! 

No cóż, przynajmniej mam tego świadomość, dzięki czemu gdy zauważę u siebie oznaki zniecierpliwienia (czyli chęci wyjścia z siebie w najlepszym wypadku) to mam sobie nie wyrzucać od razu bycia wyrodną matką, tylko przyjąć ten stan jako normę. I co najwyżej wyjść z pokoju, aby po paru głębszych (oddechach oczywiście ;p), wrócić i spróbować się skomunikować z dzieckiem raz jeszcze. 

Rodzice z dyplomem

I tym spokojnym :) akcentem kończę podsumowanie przygody w szkole rodzenia. Polecam ją każdej kobiecie, która potrzebuje wsparcia na drodze do odkrycia swoich mocnych stron i utwierdzenia się w poczuciu kobiecej siły. I każdemu mężczyźnie, aby nabrał pewności siebie w roli taty. 

Nie mam pojęcia, jak przebiegnie mój poród, jednak mogę powiedzieć, że na niecały miesiąc przed terminowym rozwiązaniem jestem spokojna, gotowa na każdą ewentualność i pozytywnie nastawiona. A co najważniejsze, koncentruję się na tym, na co mam wpływ - i to jest chyba największa wartość, jaką wyniosłam z kursu.

Na ostatnich zajęciach wszystkie pary otrzymały dyplom ukończenia szkoły rodzenia. Z takim poważnym dokumentem od razu poczułam się bardziej kompetentna i lepiej przygotowana do roli rodzica :) 


fot.www.blog.ebobas.pl
fot.www.zsmiroslawiec.pl
fot.www.buzzle.com

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...