wtorek, 15 lipca 2014

Bébés

Kuzynka poleciła mi film, który - jak powiedziała - skutecznie zniechęca rodziców do nadmiernej stymulacji swoich pociech. 

Film pokazuje pierwszy rok życia dzieci z różnych części świata, a więc dojrzewających w całkowicie odmiennych warunkach. Czwórka przeuroczych bohaterów poznaje świat na swój odmienny sposób. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dzieciaki mają kompletnie nierówny start. Jedne chodzą na zajęcia wszechstronnie rozwijające w najbardziej cywilizowanych krajach świata, inne spędzają dni w towarzystwie zwierzyny na pastwisku. Szybko jednak okazuje się, że łączy je bardzo wiele - te same etapy rozwoju, sposób komunikowania się z otoczeniem, więź z matką. 

A co z tą stymulacją? No właśnie. Oglądając nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że dzieci ustawicznie bodźcowane i doglądane (=pilnowane) w porównaniu z tymi, które są zostawione prawie samopas, praktycznie się nie różnią! Te same rzeczy sprawiają im radość, tak samo odkrywają swoje ciała, tak samo badają otoczenie. Różnica tkwi natomiast w podejściu rodziców - jedni czekają pod zjeżdżalnią, aby złapać rozpędzone dziecko, innym nawet nie przyjdzie do głowy, że dzikie zwierzę może zrobić maluchowi krzywdę.

Wnioski? Jak zwykle ukłony w stronę Matki Natury, która tak zaprogramowała rozwój człowieka, że niezależnie od niczyjej ingerencji, będzie się on toczył swoim naturalnym rytmem.     


PS. Obserwuję, że grono specjalistów dziecięcych już pomału przekonuje się do tej prawdy. Potwierdzeniem niech będzie wypowiedź najpopularniejszego ostatnio polskiego fizjoterapeuty, który zapytany o to, jak najlepiej stymulować rozwój dziecka, odpowiada: "Najważniejsze to nie przeszkadzać". 


fot.www.toutlecine.com
fot.www.film.onet.pl
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...