niedziela, 22 grudnia 2013

Mam już wszystko!

I wcale nie chodzi mi o wyprawkę dla dziecka :)


Jestem po inspirującej rozmowie z dziewczyną, która mocno identyfikuje się w filozofią obfitości. Wierzy, że otrzyma w życiu wszystko, o co prosi i odkąd prosi, rzeczywiście otrzymuje - wcześniej albo później. Twierdzi, że jako jednostka ludzka jest wyposażona we wszystko, co jest jej do życia potrzebne. 

Nie jest bez wad, nie jest świetnie zorganizowana ani nie jest bezgranicznie bogata. Kluczem do jej sukcesu jest samoakceptacja i bazowanie na mocnych stronach. Co robi z wadami? Użytek :) Na przykład niepunktualność wybacza sobie mówiąc, że nie traci czasu na czekanie na kogoś (w tym czasie robi coś pożytecznego dla siebie), a lenistwo traktuje jako atut (nie lubię długo pracować, więc muszę w krótkim czasie zarobić tyle, ile inni ludzie przez dłuższy czas). 

Nie dopuszcza do siebie myśli, że czegoś jej w życiu brakuje. Myśli w kategoriach dostatku, a nie braków. Gdy stoi przed szafą i myśli "nie mam się w co ubrać", wyrzuca ubrania na zewnątrz, a potem wkłada do niej tylko te ubrania, które naprawdę lubi i w których rzeczywiście chodzi. Przyznaje, że zostaje ich wtedy niewiele, ale dzięki temu, że cała reszta "nie zasłania", może faktycznie coś łatwo wybrać i skompletować.

Pochwala minimalizm. Gdy zaczyna czuć się przytłoczona nadmiarem przedmiotów, zastanawia się, które z nich są na tyle ważne, że zabrała by je ze sobą na koniec świata. Wtedy łatwo zauważa, które rzeczy przyrosły do niej stanowiąc ciężar, a nie wnoszą żadnej wartości. 


Spisałam sobie powyższe, żeby mieć do czego wracać, gdy stwierdzę, że nie panuję nad sytuacją, gdy wraz z pojawieniem się dziecka w moim życiu zapanuje chaos. Albo kiedy przyjdzie mi do głowy wyrzucać sobie, że jestem nie dość dobrze zorganizowana. Albo gdy wymyślę, że do bycia dobrą mamą brakuje mi... (i tu długa lista cech "matki idealnej"). 


fot.www.biznes.gazetaprawna.pl
fot.www.republikakobiet.pl
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...