piątek, 27 grudnia 2013

Spełnienie (nie) na życzenie

Na lekcjach religii w podstawówce i corocznych roratach ksiądz zawsze powtarzał: "Adwent to czas oczekiwania na przyjście Bożej Dzieciny." i do dziś dźwięczy mi w głowie to zdanie. Oczekiwanie zakończone Bożym Narodzeniem, które tradycyjnie świętujemy jako chrześcijanie. 

Właśnie mijają kolejne takie święta. Były jakieś inne, wyjątkowe. Ja czułam się wyjątkowo. Jako kobieta, która niebawem też urodzi swoje dziecko. I wyjątkowo nie krzywiłam się, gdy ktoś ciążę nazywał stanem błogosławionym, bo jak tak się dobrze zastanowić, to nie jest to zwyczajny stan. Nawet więcej, jest absolutnie nadzwyczajny, bo moje ciało jest teraz mieszkaniem dla maleńkiego człowieka!

Spodziewałam się, że podczas tegorocznego łamania się opłatkiem będą dominować życzenia związane z dzieckiem. Dość standardowo życzono mi szczęśliwego rozwiązania, zdrowia dla mnie i synka oraz stworzenia szczęśliwej rodziny. Ale jedne życzenia były nieoczekiwanie zaskakujące: "Żebyś była zadowolona z bycia matką".

Być może nie byłoby w tym nic szczególnego gdyby nie fakt, że autorem życzeń był mój ... teść. Nie dość, że mężczyzna, to jeszcze wcale nie najbliższy mi człowiek, a przebił wszystkie kobiece życzenia razem wzięte. 

Byłam mile zaskoczona faktem, że ktoś (facet! jeszcze raz podkreślę) traktuje mnie podmiotowo na tyle, żeby nie postrzegać mnie jedynie w kategoriach matki swojego wnuka (nosicielki brzucha), ale przede wszystkim człowieka, dla którego macierzyństwo jest jedną z życiowych ról. Co więcej teść zdawał się mieć świadomość, że rola ta nie wszystkim kobietom daje spełnienie z automatu, że to nie żaden pewnik - więc tym więcej zyskał w moich oczach. 

No dobra. Jest też wielce możliwe, że teściowi tak się po prostu powiedziało, a za tym zdaniem nie kryje się zbyt wielka empatia. Jednak tak wspaniale się czuję z moją interpretacją jego życzeń, że tak to zostawię :)


fot.www.sp2relifia.strefa.pl
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...