sobota, 7 września 2013

Bilans zysków i....zysków (?)

Co się zmieniło w moim myśleniu o dzieciach? Właściwie wszystko. Jak już pisałam, nie potrafię dokładnie uchwycić źródeł tych przemian, ale mogę nazwać zmiany, które zauważyłam. 


Odkąd zaczęłam sobie wyobrażać siebie z brzuszkiem... 

... przestałam widzieć ciążę jako coś, co zabiera kobiecie figurę, urodę, kondycję, zdrowie itp.
Przez 28 lat życia nasłuchałam się tak wiele o spustoszeniach w ciele, jakie niesie za sobą ciąża, poród i karmienie, że każdorazowo uznawałam, iż nie jestem gotowa na takie poświęcenie. Po prostu. 

... przestałam widzieć w dzieciach intruzów, które nieproszone wkraczają w życie, zabijając małżeństwa, przewracając świat do góry nogami i bez reszty wypełniając sobą każdą wolną chwilę. 
To też był dla mnie koszt, którego nie byłam gotowa ponieść. Zbyt ceniłam swoje życie w dotychczasowym kształcie, żeby ryzykować jakiekolwiek zachwianie równowagi.

... przestałam się bać utraty pracy.
Wiadomo jak to jest w polskich realiach - prawo chroni matki tylko pozornie i właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, aby je zwolnić niedługo po ich powrocie z urlopu macierzyńskiego. I tego zawsze się obawiałam - że nie będę miała dokąd wracać i życie zawodowe trzeba będzie zaczynać od nowa. Z tym większą presją, że na utrzymaniu będzie dodatkowa osoba.

... przestałam się obawiać "przerwy w życiorysie" 
Jako osoba aktywna zawodowo, towarzysko, posiadająca liczne zainteresowania i generalnie nie znająca nudy, nie mogłam sobie wyobrazić, że oto nagle będę musiała z wielu rzeczy zrezygnować. 

Ile kosztuje dziecko?

Odkąd zaczęłam wyobrażać sobie siebie w ciąży, a potem jako matkę maluszka, nagle te wszystkie zmartwienia ustąpiły miejsca pewności, że nawet jeśli dotkną mnie któreś z powyższych komplikacji, to będę one niewielkie w porównaniu z wartością, jaką w moje życie wniesie ten mały człowiek. 

Coraz mniej przerażały mnie wizje powietrza zabieranego mi przez dziecko, aż zniknęły całkowicie ustępując miejsca otwartości na to, że mój świat ulegnie zmianie. Czy na plus? Tego nie wiem. Na pewno będzie inaczej. 


Od chwili, w której przestałam się kurczowo trzymać tego wszystkiego, czego nie chcę utracić, zaczęłam sobie uzmysławiać, jak wiele mogę zyskać. Choć wcześniej już wiele koleżanek opowiadało, że nie wyobrażają sobie życia bez ich dziecka, nie do końca wierzyłam, że ani przez chwilę nie żałowały, że już nic nie jest takie, jak było. 

A teraz myślę sobie, że one po prostu były wobec siebie uczciwe i wiedziały, które rzeczy chcą zatrzymać (niezależnie od dziecka), dlatego nie traktowały dziecka jako przeszkody w osiąganiu swoich celów. 

Może więc jednak znam odpowiedź na pytanie, co sprawiło, że zdecydowałam się powołać dziecko do życia? Przestałam myśleć o potomku wyłącznie w kategorii kosztów, które muszę ponieść (psychicznych i fizycznych). 

Nie znaczy to, że teraz ich nie doszacowuję. Oczywiście wiem, że pewną cenę trzeba będzie zapłacić, ale teraz jestem gotowa zaryzykować. Chcę się przekonać o tych urokach macierzyństwa, o których nie da się opowiedzieć żadnymi słowami, ani ich wycenić. To pragnienie jest teraz silniejsze, niż wszystkie obawy razem wzięte. 

O byciu matką można słuchać, czytać, można oglądać scenki z życia, ale nie można tego doświadczyć cudzym kosztem. Można poczuć jedynie na własnej skórze, we własnym ciele, własnymi emocjami. 

Wyłącznie w praktyce. 


fot.www.boscoanthony.com
fot.www.vaforlife.com

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...