Nie wiem, czy w naszej kulturze komplementowanie kobiet w ciąży jest standardem, ale właśnie zaczynam tego doświadczać na własnej skórze.
Gdy po raz kolejny słyszę o tym, jak to rozkwitam albo promienieję to zastanawiam się w duchu, jak kiepsko musiałam wyglądać wcześniej :)
Już od paru osób usłyszałam:
Będzie syn!
Nie wiem, może i będzie. Chociaż nie zgadza mi się to ze smakami, bo aktualnie mam wzmożony apetyt na słodycze, a nie na schaboszczaka... Wiem, wiem, to nie żaden wyznacznik. Ale jeśli po wyglądzie można obstawiać płeć, to dlaczegóż nie po smakach?
W każdym razie dla bezpieczeństwa otoczenia zacznę chyba nosić tabliczkę informującą o moim promienieniu / promieniowaniu - kto wie, czy przebywanie w moim towarzystwie nie jest szkodliwe :)