Chciałabym się jakoś (właściwie to nie jakoś, tylko dobrze) przygotować do rozwiązania, a z drugiej strony nie chcę korzystać ze szkoły rodzenia.
Zapytałam więc lekarza prowadzącego, co najlepszego mogę dla siebie zrobić w ramach przygotowań do porodu. Zaproponował wspólne omówienie planu porodu, w trakcie którego mogę dopytać o wszystkie szczegóły, tak bym pozbyła się wszelkich wątpliwości. Reszta to nastawienie i fizjologia.
Jakie zatem powinno być nastawienie, skoro właśnie na nie mam wpływ? - drążę.
Wszystko, co powiedziała pani doktor, streściłabym w trzech najważniejszych punktach:
1. Robię to dla dziecka. Im sprawniej się uwinę i im chętniej będę współpracować za położną, tym lepiej
2. To potrwa tylko chwilę. Dłuższą lub krótszą, ale poród nie trwa wiecznie. A więc wszystkie nieprzyjemne doznania, jak ból, potrwają tylko przez określony czas, a potem się skończą.
3. Podchodzę do tematu zadaniowo. Chcę dziecko, to je urodzę. To naturalne rozwiązanie ciąży, które kończy się na porodówce.Brzmi sensownie.
fot.www.sheknows.com