Będę wredną teściową. Postanowione.
Gdy patrzę na mojego syna (powtórzę raz jeszcze: mojego syna) swoimi matczynymi = bezkrytycznymi, pełnymi uwielbienia i bezwarunkowej niepojętej miłości oczami, nachodzą mnie takie pomysły niepoważne.
Wiem, że 18 (13?) lat minie jak jeden dzień i nim się obejrzę, zakręci się przy Nim jakaś, co mi go sprzed nosa będzie chciała sprzątnąć. Od piersi oderwać, bezbronnego i głodnego...
Mam kolegów, którzy z dniem narodzenia córek zaopatrzyli się w giwerę, aby - jak tylko spostrzegą jakiegoś amanta na horyzoncie - oddać kilka strzałów ostrzegawczych.
Ja nie mam takich narzędzi, ale mogę uzbroić się przecież w to, co najbardziej dostępne: charakterek.
Będę wredna, choć normalnie nie jestem, ale się nauczę ;P. Tak dla postrachu. Żeby się żadna na synową nie pisała. I syna mi w spokoju zostawiła! I zdetronizować nie śmiała...
Dlatego będę wredną teściową!
***
Opowiadały mi koleżanki, mamy chłopców, że na punkcie synów odbija matkom dokumentnie. Tak się dziwnie składa, że teraz jestem w stanie to zrozumieć. Oj, jak bardzo rozumiem... :)
fot.www.stereotypy.blog.pl