niedziela, 14 września 2014

Spełnienie (bez) marzeń

Ładnych parę lat temu mówiłam o sobie "człowiek bez marzeń". Tak po prostu. Wydawało mi się, że nie mam marzeń. Nie robiłam specjalnych zestawień typu bucket list, sądziłam że nie mam żadnych szczególnych potrzeb. 

Jednocześnie całkiem sporo dostawałam i wciąż dostaję od życia, co każe mi przypuszczać, że wiele moich marzeń realizuje się, zanim jeszcze zdążę im przykleić etykietę: marzenie.

Życie prezentuje

Często patrząc na ukochane dziecko myślę sobie, że jego obecność to jak spełnienie największego mojego marzenia. Tyle że... ja o czymś takim w życiu nie marzyłam! No bo jak marzyć o czymś, czego nie można sobie wyobrazić, czego się nie zna, co nie wiadomo jak się potoczy, jest ogromną niewiadomą. Nawet już w ciąży, gdy intensywnie myślałam o tym, jak to będzie być mamą, ani przez chwilę nie podejrzewałam, że to może tak wyglądać. 

Spełnienie długo pielęgnowanych i w końcu zrealizowanych marzeń wiąże się z ogromną satysfakcją. Ale spełnienie nie poprzedzone marzeniami - to dopiero prezent! 


fot.www.culthub.com
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...