piątek, 26 września 2014

Z przymrużeniem photoshopa

Ponad rok temu powiedziałam mojej ukochanej Babci, że jestem w ciąży. Kilka dni później zmarła. Żałowałam, że nie doczekała narodzin prawnuka, ale w tamtych chwilach bardzo mocno chciałam wierzyć w to, że starsi ludzie odchodzą, aby zrobić miejsce młodszym. 

Gdy wybrałam się na cmentarz - po raz pierwszy z wózkiem, zrozumiałam po co ludzie stawiają ławki przy grobach swoich bliskich. Gdyby przy miejscu wiecznego spoczynku mojej Babci stała taka ławeczka, spędziłabym u Niej "w odwiedzinach" dużo więcej czasu. 

Przedstawiłam Jej Synka. Małemu też opowiedziałam o mojej Babci - jego prababci. Wzruszająca chwila. I byłoby mi jeszcze smutniej, gdyby nie TO zdjęcie. Zdjęcie, które - gdyby Babcia je widziała, niejeden raz by się w grobie przewróciła. 

Niepodobizna 

Kobieta na zdjęciu była uśmiechnięta i pogodna - taka, jaką zapamiętałam. Ale pod szyją widniało coś, co do niej kompletnie nie pasowało. Broszka. Zwykła babcina broszka, w stylu retro. Tyle, że moja Babcia nigdy takiej broszki nie nosiła, bo jej po prostu nie miała. Zresztą nie lubiła takich ozdóbek. 

Skąd więc wzięła się na zdjęciu? Prawdopodobnie dziadek, który zanosił zdjęcie do firmy pogrzebowej, nie zauważył zmiany. Może nawet był pytany o zgodę, ale w tamtych emocjach... 

Domyślam się, że celem zmian graficznych było przedstawienie zmarłej jako osoby bardziej dostojnej, poważnej. Tyle tylko, że moja babcia ubrana w tą powagę wygląda teraz znacznie mniej poważnie, a wręcz komicznie. 

Ma to jednak swoje plusy. 

Do tańca i do kuksańca

Ilekroć spoglądam na to zdjęcie, wydaje mi się, że uśmiech Babci jest szerszy niż w rzeczywistości, a jej oczy zdają się mówić: "no i popatrzcie w co mnie do grobu poubierali". 

Miała genialne poczucie humoru, w lot łapała wszelkie aluzje, a z dowcipów śmiała się głośno i szczerze. Pochwalała minimalizm, kwitując wszelkie nadwyżki dóbr słowami "i na co mi to?". Wyobrażam sobie jak pyta: "no i na co mi ta broszka?", kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem i rozbawieniem. Albo jak mówi: "głupi dziadek, dał mi domalować takie byle co". 

Ostatni żart 

Z biegiem czasu moje podejście do jej zmienionej podobizny ewoluowało. Od oburzenia, że "jak mogli coś takiego zrobić mojej babci, ona by sobie tego nie życzyła" do akceptacji, a w porywach nawet do pochwały. 

Dziś myślę sobie, że może dobrze się stało. Babcia uwielbiała robić ludziom niespodzianki, zaskakiwać, sprawiać radość, zdrowo się pośmiać. Lubię myśleć, że nawet pośmiertnie zachowała dystans do siebie, do życia i śmierci "ubierając" broszkę, która zupełnie nie współgrała z jej doczesnością. Tak dla żartu. 

I dla odwiedzających. Żeby przychodząc na cmentarz skupiali się na tej (nie)szczęsnej broszce i uśmiechali zamiast posępnieć i poddawać się poczuciu tęsknoty i przygnębienia. 

I dla mnie. Żebym nie oglądała się za siebie, tylko patrzyła wprzód - na to maleństwo w wózeczku, któremu zrobiła miejsce. 

[*]


fot.www.sklepy24.pl
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...