piątek, 17 stycznia 2014

Jednak do szkoły?

Wygląda na to, że jednak skuszę się (a właściwie skusimy się) na szkołę rodzenia. Ale nie na tą, której skuteczną antyreklamę zrobiła znajoma parę miesięcy temu. Zupełnie inną, nie związaną ze szpitalem, w którym planuję rodzić. I tez niepodobną do żadnej innej, o której słyszałam. 

Wybór padł na coachingową szkołę rodzenia. Dlaczego? Uznałam, że pod względem medycznym jestem i będę w dobrych rękach. Ufam personelowi i jego umiejętnościom, więc już więcej od siebie dodać nie mogę. Ale to, co mogę zrobić, to odpowiednio się nastawić. I dokładnie to oferuje coachingowa szkoła rodzenia. 

Przekonała mnie też wyspecjalizowana kadra: trenerzy, psycholodzy, położne, fizjoterapeuci, a więc sztab ludzi odpowiadających za dobre przygotowanie psychiczne i fizyczne. I najważniejsze: zajęcia prowadzone będą z wykorzystaniem metod nauczania dorosłych, dlatego jestem spokojna, że nie będą nudnymi wykładami. 

Jest tylko jeden znak zapytania: czy zdążę ukończyć kurs? Ostatnie zajęcia w tej edycji szkoły odbędą się 3 kwietnia, czyli jakieś 2 tygodnie przed rozwiązaniem. Mam nadzieję, że jakoś się się dokulam :) Jest też spora zaleta takiego terminu: całą wiedzę będę miała na świeżo. Start: 6 marca. 

Aaa, nie wspomniałam, że o szkole dowiedziałam się przypadkiem - mąż wypatrzył w markecie ulotkę z mężczyznami ubranymi w nietypowe kamizelki... :) (brawo dla szkoły dla chwytliwy marketing!)


fot.www.kobietowo.com.pl
fot.www.miskuleczka.pl
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...