niedziela, 11 maja 2014

(Nie)dokończone życzenia

Wśród życzeń okolicznościowych zawsze znajdą się sztampowe typu "zdrowia, szczęścia, pomyślności" i choć nie są szczególnie oryginalne, to im dłużej żyję, tym bardziej je cenię za ich prosty przekaz.

Ogólnie rzecz biorąc wszystkie życzenia, które sobie składamy na różne okazje podzieliłabym na dwie kategorie. Pierwszą byłby zbiór wszelkich wartości, obiektywnie ocenianych jako pozytywne - jak np. zdrowie czy miłość - których urzeczywistnienia to my życzymy solenizantom/jubilatom. Wymyślamy listę życzeń według własnego uznania sądząc, że i adresat pragnąłby ich spełnienia. Do drugiej kategorii zaliczyłabym te, które polegają na odbiciu piłeczki i podpisaniu się pod wszystkim, co tylko by sobie solenizant wymarzył. Najczęściej brzmią one: "spełnienia najskrytszych marzeń", albo "i czego sobie życzysz".   

I jedne i drugie mają swój urok - wszystko zależy od nadawcy, okazji, formy i paru innych czynników. Ale życzeniami, które najbardziej zapadają w pamięć są te, które dalekie są od schematów. A ponieważ mam pamięć dobrą, ale krótką :), chcę sobie upamiętnić najbardziej wyjątkowe spośród tegorocznych życzeń:

"Życzę ci wszystkiego, co jest dla ciebie ważne"

Życzenia od znajomej po fachu. Tak już mam, że lubię życzenia od psychologów ;p Dlatego, że wiedzą, jak ważne w życiu człowieka jest znaczenie, jakie przypisujemy rzeczom, ludziom, zdarzeniom oraz jak to znaczenie przekłada się na wszystkie nasze wybory, decyzje, zachowania, a nawet samopoczucie. Czyli właściwie na jakość całego naszego życia. A zatem w takim krótkim zdaniu zawiera się życzenie, by wszystko, co jest potrzebne do pełnego życia, było w moim zasięgu. Czegóż chcieć więcej?

"Życzę ci, żebyś zawsze była tak szczęśliwa, jak teraz. Bo jesteś szczęśliwa, prawda...?"

Życzenia od koleżanki, również matki syna, tyle że już dorosłego, który właśnie wyrusza w świat. Wielokrotnie opowiadała mi o silnej więzi, jaka łączy ją z synem i o tym, jak wiele szczęścia wniósł w jej życie. Nie musiała mnie przekonywać, że kocha go nad życie. Widziałam jak przeżywała rozłąkę, gdy wyfruwał z gniazda i widzę, jak tęskni. Najpewniej założyła, że i mnie pojawienie się maluszka uszczęśliwiło. Chyba dlatego tak zapamiętałam jej życzenia, bo jak do tej pory ani razu się nad tym nie zastanawiałam... 

Przypomina mi się tu pewien cytat: "Sekret bycia nieszczęśliwym polega na posiadaniu wolnego czasu, który możemy poświęcić na zastanawianie się, czy jesteśmy szczęśliwi, czy też nie" (B.Shaw). 

W moim przypadku ilość wolnego czasu przy małym dziecku chyba jednoznacznie wskazuje na szczęście, nieprawdaż...? :)      

"Życzę ci satysfakcji z macierzyństwa, ale też tego, byś poza nim zobaczyła jeszcze kawałek świata"

To życzenia od matki 4-latka, która prężnie działa zawodowo. Bycie matką jest dla niej tylko jedną z ról, w których się spełnia, ale nie jedyną. Należy do tych kobiet, które harmonijnie łączą karierę z życiem rodzinnym i niezmiennie wzbudza mój podziw ze względu na świetną organizację czasu. Dlatego jej życzenia traktuję jako dowód na to, że obowiązki macierzyńskie da się ogarnąć w taki sposób, żeby jeszcze zostało czasu na coś poza tym. Bo w chwili obecnej akurat trudno mi uwierzyć, że poza karmieniem, przewijaniem i spacerowaniem można ugrać jeszcze coś dla siebie :)

"Życzę ci wiary w siebie, zaufania do siebie i odkrycia potencjału jaki w sobie masz, jako matka. Bo masz taki potencjał, jak każda kobieta"

To tylko urywek życzeń, bo były one długie, skonstruowane z wielokrotnie złożonych zdań i zwyczajnie nie spamiętałam tego ciągu. Ale zapamiętałam to, co najbardziej do mnie przemówiło. Wiarygodności przekazowi dodawał fakt, że osoba wypowiadająca te życzenia jest matką dwójki dzieci, więc z pewnością wiedziała, o czym mówi (a przynajmniej taką mam nadzieję!) :)

"Życzę ci wszystkiego"

Życzenia z tylko z pozoru niedokończone. W rzeczywistości świetna gra słów, kojarzy mi się ze starą reklamą bodajże Plusa "Wielka Wyprz". 
Autor życzeń to trener rozwoju osobistego, zatem mogłam się spodziewać jedynie konstruktywnych życzeń :) Życzyć komuś "wszystkiego" to tyle, co uznawać ludzkie istnienie za pełne wyłącznie wtedy, gdy doświadcza się wszystkich stanów emocjonalnych, od radości po smutek. Tak trochę biblijnie: "jest czas siewów i czas zbierania; czas cierpienia i czas radości" - przeciwieństwa następują po sobie jak dzień i noc, dlatego nie sposób ich uniknąć, bo wpisane są w nasze człowieczeństwo. Gdy więc wychodzi się z takiego założenia, to życzenie komuś "wszystkiego najlepszego" wyraża chęć ograniczenia tych doświadczeń. To tak jakby chcieć pozbawić człowieka połowy jego życia tylko dlatego, że jest mniej kolorowa, mniej optymistyczna. 

Trudno nie zauważyć, że współczesny świat zmierza właśnie w takim kierunku - wszyscy chcieliby być szczęśliwi cały czas, a to jest zwyczajnie niemożliwe. Chwile zatrzymania, refleksji czy nawet przygnębienia są równie pożyteczne, jak te z przeciwległego bieguna. Sztuka polega na tym, żeby z tych trudnych doświadczeń umieć czerpać i w ostatecznym rozrachunku obracać je na naszą korzyść. Jaka to korzyść? Uczymy się, dojrzewamy, rozwijamy, hartujemy, mądrzejemy. Bo co nas nie zabije... 

Do tych ostatnich życzeń dodałabym jeszcze "siły, żeby to wszystko udźwignąć i nie stracić ducha". Bo w życiu 29-latki naprawdę już jest co dźwigać :) 

A więc niech się spełniają! :)


fot.www.usatoday.com
fot.www.imigion.com
fot.www.lri.fr
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...