czwartek, 8 maja 2014

Połogowa hierarchia

Co powinno być najważniejsze dla kobiety po porodzie? Nie zadawałam tego pytania sobie ani nikomu innemu, a odpowiedź i tak do mnie przyszła. 

Pierwsza od ordynator oddziału noworodków, która pouczała mnie przed wypisem odnośnie dbałości o siebie i dziecko. Zalecenia: karmienie naturalne. "Żeby miała pani pokarm, musi pani dobrze jeść i się nie stresować. - powiedziała. To jest taki odmienny czas dla kobiety." 

Z pustego i Salomon...

No tak, pomyślałam. To ma sens. Z zestresowanej piersi mleko nie popłynie :) Ale dlaczego nie stresowanie się ma być czymś wyjątkowym? No cóż, pewnie większość kobiet kulturowo zaprogramowanych na matki-Polki nie uważa za konieczne zatroszczenie się o siebie, gdyż całą uwagę koncentrują na dziecku. Stąd nie przyjdzie im do głowy, że odpoczynek i chwila relaksu są tak samo ważne, jak ogarnięcie wszystkich obowiązków macierzyńskich. A nawet jeśli przyjdzie, to wygospodarowanie tej odrobiny czasu może się okazać niezwykle trudne w realizacji. 

Inną sprawą są społeczne oczekiwania, że kobieta sobie zawsze ze wszystkim poradzi. Jest nawet takie powiedzenie: "Kobieta jest jak wierzba - pochyli się aż do ziemi, ale nie złamie się nigdy." Szlachetne to i wzruszające, tylko że... mnie nie przekonuje. Naprawdę nie widzę powodu, dla którego miałabym robić coś ponad moje siły tylko po to, żeby udowodnić (komu właściwie?), że sobie radzę. Patrzcie, patrzcie - padam na twarz, ale jeszcze ogarnę parę tematów. Nie! Jak padam, to pozwalam sobie paść na dobre i odpocząć, bo tego potrzebuje mój organizm. Większy będzie pożytek ze mnie, gdy będę wypoczęta i zregenerowana, niż zblazowana i sfrustrowana. Dlatego też nie zamierzam "hojraczyć" i udawać, że doszłam do formy po porodzie szybciej, niż jest w istocie. Absolutnie. Zamierzam sobie dać na rekonwalescencję tyle czasu ile będzie trzeba, bo nie staję w konkursie na jak najszybszą odnowę. 

Właściwa kolejność  
   
Drugą osobą, która uświadomiła mnie co do priorytetów młodej mamy, była położna. Powiedziała mi tak: "Najważniejsze jest teraz dziecko, potem pani, a na końcu dom." Doprecyzowała, że jak tylko uwinę się z rzeczami, które mam do zrobienia przy dziecku, przychodzi pora na zaspokojenie moich potrzeb. W tym czasie mam coś zjeść, przespać się w ciągu dnia jeśli potrzebuję (najskuteczniej wtedy, kiedy śpi dziecko), poczytać coś relaksującego (niekoniecznie gazety i książki o macierzyństwie). Wszystko inne może zaczekać. Jestem teraz tak ważna dla maluszka, że moja kondycja psycho-fizyczna bezpośrednio oddziałuje na naszą relację, dlatego inwestycja w moje samopoczucie opłaci się podwójnie. Tym samym w nielicznych wolnych chwilach mam sobie odpuścić rzucanie się w wir obowiązków domowych - te można zostawić innym członkom rodziny. 

A więc jeszcze raz: 
   1. Synuś
   2. Ja
   3. Reszta świata

Matkowanie przez delegowanie


Trzecią osobą, która podzieliła się ze mną swoją strategią przetrwania pierwszych kilku tygodni była moja sąsiadka. Jej rada była krótka i brzmiała: "Wykorzystuj do pomocy kogo tylko się da!". 

Innymi słowy - nie ma się co bawić w Zosię-samosię, bo po pierwsze to wyczerpujące :), a po drugie macierzyństwo dostarczy jeszcze wielu wyzwań, przy których będzie się można wykazać. 

Amen.


fot.www.keepcalm-o-matic.co.uk
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...